Ogólnie pojęcie odnoszące się do osób, których płeć psychiczna jest niezgodna z kategoriami fizycznymi, jakimi charakteryzuje się ich ciało.
Opis zjawiska z przybliżeniem osób które przyjęto nazywać
transseksualne, mógłby przyjąć kształt bardzo często powielany w licznych
publikacjach popularyzatorskich zamieszczanych w czasopismach czy na portalach
internetowych. Charakteryzują się one ujmowaniem transseksualizmu w pewne ramy,
gdzie akcentuje się przywołanie stanowiska cisnormatywnych reprezentantów danej
społeczności, w dodatku z reguły heteroseksualnych – jacy to przekonani są o
nadrzędnym własnym statusie. Skutkuje to uznaniem wszystkich innych jacy różnią
się od nich pod takim czy innym względem, za osoby prezentujące zaburzony
pogląd na siebie same i rzeczywistość w której przychodzi im funkcjonować. Bo
stoi za tym wyróżnienie się ze względu na tożsamość płciową (odnośnie przykładu
transseksualizmu) jaka nie jest spójną z ciałem które traktowane jako koronny argument
za tym, że jego właściwości charakteryzują taką właśnie a nie inną płeć.
Nie będę tutaj jednak tak wyraźnie rozwijać pewnego schematu
postępowania przy większości opisach transseksualizmu – które to opisy w małym
stopniu koncentrują się na człowieku i jego prawach do samostanowienia.
Przyjmując że o kierunku rozwoju człowieka jako kobiety lub
mężczyzny decydują chromosomy, różnicowanie podwzgórza w kierunku męskim lub
żeńskim (płeć metaboliczna), gruczoły płciowe (jajniki, jądra), tzw. płeć
gonadoforyczna która charakteryzuje pierwotne drogi prowadzące do wytworzenia
gonad, hormony, zewnętrzna budowa narządów płciowych, drugorzędne i
trzeciorzędne cechy płciowe, różnicowanie się mózgu w zakresie endokrynnej
czynności podwzgórza i przysadki mózgowej – inne cechy, takie jak płeć
psychiczna, uznawane są za wartość którą nie traktuje się poważnie jeśli tylko
przychodzi scharakteryzować kogoś w oparciu o nią, a to ta jest podstawą w
charakterystyce osób transseksualnych. Akcentując przy tym także fakt widocznego
w wielu przypadkach od wczesnego dzieciństwa nie pogodzenia się u tych osób z
tym czym obdarzyła natura, z tym jak wychowywano je. W sytuacji gdy na różny
sposób prezentowali jak bardzo utożsamiają się z płcią do której według innych
nie mogą należeć, skoro określa się ją powszechnie na podstawie pewnych cech
fizycznych. Stoi za tym niemożność przywołania „rozsądnego” uzasadnienia dla
przypadku, który nie jest wspierany takim namacalnym dowodem rzeczowym za jaki
uchodzi materiał biologiczny – który „tworzy” płeć. Psychiczne poczucie płci
staje się niewiarygodne dla większości ludzi w obliczu faktu, że dana osoba
uznająca się np. za kobietę, posiada w pełni rozwinięty organizm męski.
Założono że określone fizyczne cechy płciowe widoczne dla ludzkiego oka, czy
też określone chromosomy i inne narządy wewnętrzne człowieka – jakie można
fizycznie przebadać i przypisać do tego co występuje w przyrodzie bez
„zaburzonego” odbierania siebie – staje się nadrzędna i wszelkie odstępstwa
uzna się za np.: zespół dezaprobaty płci, odchylenie seksualne, dysforie,
zaburzenie psychoseksualne – i tak właśnie definiuje się transseksualizm. Co
nie znaczy że korektę płci akceptuje, a jeśli na nią przyzwala, że taką osobę
uznaje się powszechnie za przedstawicielkę/la innej płci jak ta, którą dana
osoba dotychczas reprezentowała charakteryzując ją w oparciu o określone
fizyczne cechy płciowe.
Za przyczyny występowania transseksualizmu, oprócz ogólnego
uwzględniania – płci psychicznej, tożsamości płciowej, uznaje się traktując jednak
jako hipotezę m.in. czynniki genetyczne, endokrynologiczne, neurologiczne i
neurofizjologiczne.
Przywołałam tutaj specyfikę definiowania płci. Ciało osoby
transseksualnej będące w pełni rozwiniętym organizmem jeśli chodzi o typowe
cechy fizyczne staje się niechcianym dla pewnej grupy osób. Lekarze,
szczególnie psychiatrzy, czy psychologowie uznali taki stan za patologiczny i w
określony sposób scharakteryzowali go w licznych opracowaniach. Stosując się do
uznawanej przez nich zasady – że każde odstępstwo od tego co stanowi o
większości wymaga stworzenia pojęć, jakie w ostateczności dyskryminują, gdyż
stosuje się chęć wykazania nienormalności, odstępstwa od normy – bez
uwzględniania faktu różnorodności, gdzie nie powinno się szafować wartościami
dodatnimi czy ujemnymi przy wycenie człowieka czy danego zjawiska. Definiowanie
w określony sposób transseksualizmu, przekłada się na określony odbiór osób
transseksualnych, do których przyklejono łatki w rodzaju: psychiczne
upośledzenie odbioru siebie samej/samego.
Wystarczyłoby podejść do transseksualizmu jako pewnego stanu
chorobowego bez wyraźnej patologizacji przypadku – gdzie coś trzeba uleczyć
(poprawić), na sposób postępowań z innymi przypadkami występującymi u
przeciętnej Kowalskiej, ale nie związane byłoby to u niej z korektą fizyczną
ciała (czy prawną oznaczenia płci) w celu wytworzenia określonych atrybutów na
nim, jakie określa się dla siebie jako całkowicie obce.
W transseksualizmie kładzie się silny akcent na tożsamość
płciową, co wiąże się z potrzebą utożsamiania z płcią żeńską czy męską w
wymiarze kulturowym i fizycznym jeśli chodzi o potrzebę określonego widzenia
własnego ciała.
Jeśli więc w społeczeństwie występuje znaczna różnorodność
ekspresji płciowej w wymiarze kulturowym, gdzie np. część lesbijek odbiega od
wyznaczanych standardów jeśli chodzi o wygląd, tak np. u osób transseksualnych
występuje potrzeba podkreślenia różnic płciowych w wymiarze kulturowym i
cielesnym. Stoi za tym potrzeba uwiarygodnienia się w oczach własnych i społeczeństwa,
dla psychicznego komfortu.
Warto przywołać tutaj taki fakt, że
nad własnym ciałem statystyczna lesbijka przechodzi do porządku, widząc
trudność w uszanowaniu jej orientacji psychoseksualnej i kulturowego wizerunku,
jeśli tylko określany jest jako mało „kobiecy”, lub wskazuje się że wcale nie
jest „kobiecy”. Na jej tle osoba transseksualna musi udowodnić przy pomocy
ciała, że należy się jej uznanie za kobietę lub mężczyznę. Co wydaje się być
dość karkołomne w obliczu obiektywnych cech fizycznych przed etapem
korekcyjnym, lub w trakcie leczenia…
Nie traktuje się poważnie jej psychicznego poczucia płci.
Spójny z typowym kulturowym wizerunkiem kobiecości czy męskości sposób
kreowania się będzie więc miał na celu uwiarygodnić taką osobę. Nie leży więc w
interesie osoby transseksualnej zaburzanie odbioru jej osoby przy pomocy
„ucharakteryzowania” się inaczej jak przyswoiła to większość społeczeństwa,
jeśli tylko chce uchodzić za kobietę czy mężczyznę. Trzeba przy tym rozumieć
znaczenie tego podejścia przy zjawisku transseksualizmu bez pochopnego
posądzania o konformizm kulturowy – o jaki to nie rozumiejąc specyfiki – mogą
oskarżyć osoby czujące się ograniczone przez tą kulturę.
Nie przywołam tutaj podejścia do transseksualizmu ze strony
lekarzy (nie licząc krótkiej wzmianki wcześniej), którzy ujęli to zjawisko w
pewne statystyki – gdyż uznaję je za dyskryminujące, wychodzące z potrzeby
podporządkowania tego co nienormatywne w ich wizji rzeczywistości. Nie widzę
powodu dla którego słuszne byłoby bezrefleksyjne powielanie stanowiska osób
stale dyskryminujących mniejszość LGBT. Tym bardziej gdy artykuł pisany jest
dla portalu zrzeszającego część tej mniejszości. Istotne w podejściu lekarzy do
transseksualizmu będzie natomiast to, co bezpośrednio związane jest ze
wsparciem tych osób na drodze radzenia sobie ze sobą.
Przyjmuje się (na drodze wieloletniej światowej praktyki,
która skutkowała negatywnym odbiorem osób transseksualnych, nie zawsze je za
takie uznając, gdzie dopiero po pewnym czasie uznano za zasadne zwrócić się ku
uwzględnieniu fizycznej korekty płci) że jedyną sensowną metodą pomocy osobom
transseksualnym jest fizyczna i prawna korekta płci, na co składa się: zmiana
oznaczenia płci w dokumentach, a także imiona jakie w większości społeczeństw
przypisane ustawowo czy choćby kulturowo tylko do danej płci, leczenie
hormonalne, operacje chirurgiczne. Są to obszary jakich to dana osoba nie
będzie wstanie ogarnąć bez wsparcia, współudziału innych. Zaliczają się do nich
właśnie lekarze, prawnicy i pracownicy administracji.
Procedura przybliżająca do korekty płci bywa różna – zależna
jest bardzo często od regionu naszej planety. Już za najbliższą granicą może
się w wielu istotnych aspektach różnic. Trzeba przy tym uwzględniać to – że
bywają regiony, gdzie nie uwzględniono pojęcia procedury korekty (zmiany) płci.
I tym sposobem na tych obszarach osoba transseksualna nie ma możliwości
leczenia.
Niestety nie jest tak, że w tzw. w krajach cywilizowanych,
mamy stosunkowo wysoki standard podejścia do osób transseksualnych. Na tym tle
bardzo wyraźnie wybija się podejście do osób homoseksualnych dla wykazania
różnic (mowa szczególnie o ostatnim okresie). Kraje które uchodzą za przyjazne,
postępowe w podejściu do LGB, jednocześnie miały i mogą nadal mieć bardzo restrykcyjne,
dyskryminujące podejście do transseksualizmu. Takim przykładem jest kwestia
przymusu sterylizacji, brak refundacji leczenia, zmuszenia do podejmowania tzw.
„testu realnego życia” (z reguły 2 lata, polegającego na „udowodnieniu” że jest
się kobietą, czy mężczyzną głównie w wymiarze społecznym) przed widocznymi
skutkami leczenia i prawną korektą oznaczenia płci. Gdzie osoba ubiegająca się
o „status” transseksualnej, jaki to jest przepustką do prawnej i medycznej
korekty musi „odegrać” kulturową płeć, tą za którą się uważa. I to w sytuacji,
gdy społeczny odbiór tych osób jest taki nie inny, gdy osoba taka w dowodzie
osobistym ma oznaczenie płci które nie będzie spójne z jej kulturowym
wizerunkiem, gdy rodzina, znajomi i współpracowniczki/y w miejscu pracy mogą w
określony sposób ją odebrać nie widząc jakichś istotnych skutków przemiany. Co
może skutkować bardzo negatywnie. Stawianie warunku przebadania się u
psychiatry, i wizyty u psychologa na pierwszy rzut oka wydać się może sensowne
i sprzyjające dla sytuacji takiej osoby. Jednakże taki obligatoryjny wymóg i
przekonanie o słuszności takiego podejścia, gdy większość osób transseksualnych
jest w pełni świadoma na czym im zależy, kim jest, nie jest niczym innym jak
uwłaczającym godności osobistej.
Zmiany kulturowe jakie powiązane były ze zmianami
geopolitycznymi w naszej części Europy, które ostatecznie wydają się być tak
bardzo korzystne dla większości osób, okazały się być jednocześnie w takim
kraju jak Polska katastrofą w temacie podejścia do transseksualizmu. Gdyż
prawie natychmiast posłowie zlikwidowali refundację leczenia osób
transseksualnych. Co nastąpiło w roku 1999. Doliczyć do tego trzeba zmianę
postępowań odnośnie zmiany prawnej oznaczenia płci, zaangażowanie sądów, gdzie
pewna grupa ustawodawcza uznała, iż przy ustaleniu płci przed sądem wymagane
jest aby stroną stali się rodzice powoda/powódki. Podkreślając tym sposobem
skale dyskryminacji osoby dorosłej, która nie może samodzielnie o sobie
decydować (w Polsce korektę płci prawnej i chirurgicznej można podjąć po
osiągnięciu 18 lat). A wymóg zaangażowania, a w zasadzie przymus „podzielenia”
się informacją tak bardzo prywatną jaką jest korekta płci z innymi, nawet jeśli
to rodzice bardzo wyraźnie komplikuje całą sprawę, w obliczu bardzo częstego
sprzeciwu do uznania danej osoby za taką która ma inną płeć, jak było to
dotychczas. Niezależnie że ostatecznie rodzice zostaliby np. powiadomieni o
istotnej zmianie jaka zaszła u ich dzieci w pewnych sytuacjach życiowych – co
nieznaczny wszystkich. Kulturowa rewolucja (w znaczeniu przejęciu władzy przez
prawicową część społeczeństwa mającą określony pogląd na osoby LGBT) w Polsce
ograniczyła prawa niektórych mniejszości. I jednocześnie wyzwoliła określone
podejście do niej – o którym decydują głównie skrajnie transfobiczne i homofobiczne
osoby.
Historycznie rzecz ujmując, osoby oznaczone dziś jako
transseksualne, istniały zawsze. Jednakże upowszechnienie korekty płci – czyli
możliwość jej dokonania w takim znaczeniu w jakim jest to współcześnie
rozumiane – pozwoliła tym osobom samookreślić się i wskazać na preferencje,
odnośnie tego jak widzieć chcą siebie. W zasadzie postęp cywilizacyjny
umożliwił dokonywanie korekty płci w rozumieniu dzisiejszym – która to, owa
korekta, umożliwia ułagodzić w większym lub mniejszym stopniu dyskomfort
psychiczny osoby o płci psychicznej innej, jak zdawałoby się że określające ją
takie nie inne ciało. Na jakość komfortu wpływ ma nie tyle społeczny pogląd na
takie zjawisko, co jakość danych zabiegów, skutki brania hormonów, przyzwolenie
do zmiany oznaczenia płci w dokumentach. Ogólnie ma to istotne znaczenie
terapeutyczne, i warto to podkreślać.
Odbiór siebie, jeśli chodzi o osoby transseksualne, nie musi
oczywiście kształtować się u innych na zasadach ważnych dla nich, i z zasady
nie kształtuje się. Większość nie uznaje faktu możliwości korekty płci – jaka
jest dla nich fasadowa w obliczu faktu, że stoją twardo na stanowisku, iż o
płci decydują – wspomniane już na wstępie: określone chromosomy, wewnętrzne
narządy płciowe, możliwość zachodzenia w ciąże, rodzenia dzieci, zapładnianie,
itp. Tym sposobem normatywne ujęcie płci, fizycznej i kulturowej – zawsze
będzie uwzględniać jako nienormatywne – czyli nienormalne, sztuczne istnienie
płci jaka wykształciła się po korekcie, ujmowaną w ramach transseksualizmu
(choć coraz częściej wprowadza się do dyskursu pojęcie korygowania płci nie
tylko przez osoby transseksualne, które ujmuje także takie przypadki, gdzie ta
korekta jest częściowa, czyli satysfakcjonująca w tym znaczeniu osobę
zainteresowaną tą korektą).
Fakt rozumienia płci tak nie inaczej, zdecydowany sprzeciw
większości dla uznania transseksualizmu za przypadek „wiarygodny” – zawsze
będzie skutkował konfliktami ideologicznymi. Istotne będzie jednak przy tym
uwzględnić granicę krytyki wychodzącej ze strony nie uznającej za „normalne”
osoby transseksualne i ich „nowe” płcie – gdyż swoboda wypowiedzi i zamknięcie
się na pojęcie płci w takim znaczeniu jakie społecznie funkcjonuje, przecież w
grupie mającej władzę definiować co jest normalne a co nie jest – musi
uwzględniać fakt ograniczenia niedopuszczalnej manifestacji nienawiści.
Transseksualizm odnosi się z definicji do płci psychicznej,
tożsamości płciowej. Za tym kryje się kobieta lub mężczyzna. Biologiczna
kobieta która dokonuje korekty płci, czy też po prostu uznaje się za
transseksualną oznacza się skrótem k/m, lub nazywa transmężczyzną. Natomiast
odwrotny przypadek z biologicznym mężczyznom, oznacza jako m/k, lub nazywa
transkobietą. Na co dzień osoby te, są kobietami lub mężczyznami bez przedrostka
„trans”.
Powszechnie uznaje się, że łatwiej utworzyć określone
fizyczne cechy płciowe u transkobiety, w obliczu problemów ze stworzeniem
wiarygodnego i funkcjonalnego męskiego organu płciowego u transmężczyzny.
Błędem jest przekonanie, że korekta płci oznacza po prostu
operację na genitaliach, w miejscu w których powstają nowe o innych
właściwościach. Tzw. biologicznej kobiety czy mężczyzny, czy transkobiety lub
transmężczyzny nie charakteryzuje wyłącznie to, co ma pomiędzy nogami. Tym
bardziej że bardzo duża liczba osób transseksualnych nie koryguje chirurgicznie
genitaliów ze względu głównie finansowych, a u k/m nie satysfakcjonujących
wyników takiej operacji. W istocie gdy mowa jest o korekcie płci, uwzględnia
się wyróżnienie na: korekta prawna oznaczenia płci i korekta medyczna jaka
przybiera różny zakres. Ważne jest też uwzględnienie tzw. społecznego
funkcjonowania w nowej roli płciowej. Nie licząc wyjątków (zasobność finansowa)
większość osób transseksualnych zmuszona jest zadawalać się częścią z tego, co
chciałaby skorygować u siebie. Ważna jest też oczywiście satysfakcja – na którą
wpływ ma jakość np. wykonanej operacji, i skutki oddziaływania hormonów.
Feminizacja u transkobiet polega na: (nie istnieje jednak
jedna reguła postępowań, czy jeden ścisły zakres potrzeb) eliminacji typowego
męskiego owłosienia, szczególnie na twarzy i szyi. Zapuszczenie dłuższych
włosów na głowie aby można było wykreować fryzurę jaką nosi większość
biologicznych kobiet w danym kręgu kulturowym (w innym przypadku pozostaje
stosowanie peruki). Potencjalne usunięcie jabłka Adama. Waginoplastyka, i
ewentualnie wszczepienie protez piersi. Osoby zamożne dokonują chirurgicznej
feminizacji twarzy. Mogą też pokusić się o inne operacje, takie jak usunięcie
żeber, wszczepienie implantów pośladków, czy bioder.
Same hormony skutkują w różnoraki sposób. Zależy to od tego
jak reaguje na nie organizm. Może być tak że hormony przyczynią się do
istotnych zmian, traktowanych jako oczekiwane (choć jednocześnie mają też
skutki uboczne związane z przyrostem wagi, czy zwiększeniem ryzyka występowania
zakrzepicy, czy pewnych powikłań u transmężczyzny jeśli chodzi o organy
wewnętrzne, które z powodu systematycznego brania leków hormonalnych trzeba
usunąć) w rodzaju ogólnej poprawy stanu cery, mogą wpłynąć na zwiększony porost
włosów na głowie, czy zapobiec wypadaniu ich na większą skalę. Może dojść, choć
nie jest to regułą, do wykształcenia się piersi, choć z reguły ich rozmiar nie
jest satysfakcjonujący.
Na ogólny wygląd transkobiety wpływ mają tzw. warunki
wyjściowe. Czyli kwestia czym obdarzyła natura. Jeśli dana osoba nie odbiega
zbyt wyraźnie swym wyglądem od tego, czym statystycznie charakteryzują się
biologiczne kobiety (wzrost, rysy twarzy, szerokość ramion, klatki piersiowej)
samo wystylizowanie wizerunku przy pomocy uczesania, makijażu i doboru
określonej odzieży już wystarczą aby uchodzić za kobietę.
Transmężczyzna zmuszony jest przejść więcej operacji
związanych z eliminacją typowych kobiecych organów na zewnątrz ciała, i
wewnątrz. Szczególnie gdy konsekwentnie będzie sięgał po hormony. Ogólnie też,
dużo łatwiej jest mu wtopić się w społeczeństwo. A ono samo nie reaguje na nich
tak agresywnie, jak na transkobiety.
Statystycznie jeśli chodzi o
orientację seksualną osób transseksualnych, występuje u nich większy procent
osób homoseksualnych i biseksualnych jak w populacji osób tzw. biologicznych.
Przyjmuje się, że u osób młodych
występuje częściej heteroseksualna orientacja.
Większość transkobiet w wieku średnim lub starszym z reguły
określa się jako homoseksualne lub biseksualne.
Zdeklarowanie się w późniejszym okresie życia jako osoba
transseksualna, czy chęć skorygowania płci skutkuje tym, że dotychczasowe
partnerki… stają przed dylematem co z tym faktem zrobić. Okazuje się że całkiem
spory procent z nich postanawia pozostać w związku z osobą, która nagle staje
się także… kobietą (choć owa zmiana może mieć różny wymiar, i czasem jest to
tylko przybliżenie się do tego czym w rzeczywistości charakteryzuje się
fizycznie kobieta). Oznacza to też jednocześnie, że chcąc nie chcąc znajdują
się nagle w relacji homoseksualnej – realnie, lub jeśli osoba która nagle
zdeklarowała się jako kobieta, ale skupiła tylko na kreowaniu społecznej płci z
pewnych powodów, tylko w zasadzie umownie. Same nie będąc lesbijkami, a nawet w
większości biseksualne – gdy tylko dotychczasowy partner bardzo wyraźnie
przekształci się w kobietę w kategoriach w jakich jest to obecnie osiągalne,
doświadczają relacji lesbijskiej. Doświadczenia tych kobiet, nie są jednak do
tej pory szerzej opisane w tym kraju. Choć faktycznie – osób tych jest
niewiele, gdyż zdecydowana większość osób transseksualnych przed podjęciem
decyzji o korekcji płci nie była związana z inną osobą, a już tym bardziej
związkiem małżeńskim widzianym jako heteroseksualny (liczbę osób TS w
heteroseksualnych związkach małżeńskich szacuje się na nie więcej jak ok. 10% w
Polsce).
Przykładowo statystyki amerykańskie wykazują, że ok. 50%
tzw. biologicznych kobiet, decyduje się postać przy osobie, która będąc
dotychczas mężem, partnerem, staje się… żoną, partnerką.
Transseksualizm bardzo destrukcyjnie oddziałuje na stan
psychiczny, a gdy nie jest leczony, prowadzić może do bardzo wyraźnego
obniżenia komfortu życia. Ogólnie dużo częściej u osób transseksualnych w
porównaniu do reszty populacji występują myśli, czy próby samobójcze.
Istotnym wyróżnieniem (jednym z licznych) tematu
transseksualizm, jest doświadczenie transfobii, i często homofobii głównie
przez transkobiety. Odniesienie do homofobii wynika z faktu traktowania
transkobiety za „przebierańców” i gejów. Czyli nieuwzględniania, poszanowania
ich płci psychicznej, tożsamości płciowej. Transfobia natomiast wskazuje na
nieakceptowanie faktu istnienia możliwości uznania transkobiet za kobiety (i
podobnie w przypadku transmężczyzn jako mężczyzn), przy jednoczesnym bardzo
wyraźnym stosowaniu mowy nienawiści – od odbierania prawa tym osobom do
uznawania się za kobietę lub mężczyznę, nawoływania do leczenia tych osób
psychiatrycznie i przyrównywanie transseksualizmu do choroby psychicznej.
Skrajnym przejawem transfobii połączonej z homofobią są
fizyczne akty agresji szczególnie skierowane w stronę transkobiet. Co wynika z
mizoginicznych postaw – szczególnie wyrażanych ze strony biologicznych
mężczyzn. Co roku dochodzi do licznych morderstw i pobić kobiet
transseksualnych, a prym w nietolerancji i aktach zbrodniczych wiedzie Ameryka
Południowa. 20. 11. każdego roku uznano za „Dzień Pamięci” tych osób (a także
innych oznaczonych jako transpłciowe).
Przywołam tutaj teraz najbardziej przystępną ze względu na
formę opisu, grafiki i zdjęcia, dobrze wprowadzającą w tematykę
transseksualizmu w odniesieniu do transkobiet stronę internetową – prowadzoną
przez kobietę transseksualną w USA.
“Second Type Woman” (Strona jest w j. angielskim, można użyć
translatora który jednak niezbyt zgrabnie tłumaczy, no i jednocześnie nie
wyświetlają się wtedy grafiki i zdjęcia.)
Na stronie głównej są odnośniki (trzeba kliknąć na zdjęcie)
do dobrze, często szczegółowo opracowanych artykułów koncentrujących się na
różnych aspektach związanych z transseksualizmem. Gdzie uwzględniono opis
różnic między ciskobietami i transkobietami, opisano hormony, ich oddziaływanie
na transkobiety, szeroko rozumianą tranzycję (czyli korektę płci w wymiarze
fizycznym, społecznym), operacje i ich skutki, odwołano się do osób młodych i
starszych, rodzicielstwa, seksu, opisano przykłady skutecznego wtopienia się w
społeczeństwo dzięki udanej korekcie. Całość ilustrowana bardzo dużą liczbą
rysunków, tabel, zdjęć.
W Polsce jedyną sensowną stroną internetową odnoszącą się do
transseksualizmu jest transseksualizm.pl http://www.transseksualizm.pl/portal.php
gdzie jednak dla uzyskania większej liczby informacji wymagane jest
zarejestrowanie się, dzięki czemu uzyskuje się dostęp do forum (przy czym
skoncentrowano się tam na tym co związane z rynkiem polskim).
Portal ten nie prezentuje jednak transseksualizmu w taki
popularyzatorski sposób jak wspomniana strona „Second Type Woman” – aby osoby
nie znające tematu, i nieszczególnie nim zainteresowane, mogły w miarę
przystępny sposób przyswoić go choćby z czystej ciekawości. Gdyż twórcy portalu
mieli innej intencje. Skoncentrowali się na zbieraniu informacji o sposobie w
jaki można korygować płeć przy wsparciu forumowiczek/forumowiczów w warunkach
głównie polskich.
(Artykuł został udostępniony do publikacji na tym blogu, pierwotnie napisany dla portalu Kobiety Kobietom).
(Artykuł został udostępniony do publikacji na tym blogu, pierwotnie napisany dla portalu Kobiety Kobietom).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz